No to się porobiło :).
Moje dziewczyny (konkretnie to córki) namawiały,namawiały aż namówiły mnie na założenie sobie tzw. fejsa :), pod pretekstem, że to niby takie duże okno na świat jest. A ja dałam się zwieść, nie sprawdziwszy wcześniej jak to wygląda :). A wygląda jak na moje oko niesamowicie chaotycznie i na razie czuję się tym nieco przytłoczona :). Upłynie jeszcze trochę wody w rzece za nim ja to wszystko ogarnę :):), i do tego jeszcze tak aby czasowo z wszystkimi innymi sprawami dnia codziennego pogodzić.
Ostatnio zima przypomniała o sobie i trzeba było znowu wrócić do cieplejszej odzieży.
Ponieważ na drutach niewiele się dzieje, od dłubie do znudzenia kolejne poszeweczki na jasieczki i poduchy nieco większe, że tak powiem nie bardzo jest się czym pochwalić :)
A... i tu przypomniałam sobie, że dawno nie zaglądałam do mojego Archiwum X. Póki co jeszcze parę ciekawych rzeczy można tam wykopać :).
Na początek wełniany sweterek z koszem kwiatów na plecach i równie ukwieconym przodem.
Jakieś 2 lata temu, jeszcze za nieodżałowanego kota Rudolfa :):):) sweterek został uwieczniony na kilku fotkach w zestawieniu z białą koszulą i czarnymi spodniami (fot: 7, 8, 9). Już wtedy mogłam go wrzucić na bloga; a ja nawet nie pamiętam dlaczego tego nie zrobiłam :) Sweterek pochodzi z pierwszej połowy lat 90-tych; - ale to zabrzmiało... prawie jak eksponat muzealny... :):)
Kiedyś dopadłam ciekawą czarną wełnianą spódnicę na sh, która moim zdaniem fajnie pasuje do tego sweterka.
No i dokopałam się wreszcie do dzianin, które otrzymały nazwę "pisanki Wielkanocne" :), ot takie skojarzenie córek :) Owe pisanki dziergałam początkiem lat 90-tych; wtedy wzory żakardowe były na topie. W 1992 powstał mój płaszczyk i obszerny sweter dla męża,a nieco później wydziergałam kombinezon dla maluszka (Pawełka) i mały płaszczyk dla dziewczynki (Marysi) w wieku przedszkolnym.
Dzisiaj pokażę tylko swój płaszczyk, gdyż nie mam odpowiednich modelek i modeli w wieku 2-7 lat :).
Ot powyrastały, dziś mają po 24 i 26 lat. A mężowski sweterek porwała starsza córka, nie wykluczone, że i on za jakiś czas (może jesienią) wskoczy na bloga.
I muszę dodać, że płaszczyk jest dość ciepły, bo z wełny i w całości podszyty konkretną podszewką.
Zdjęcie z chrzcin Pawełka-kwiecień 1993, no i ja w swoim, wtedy nowym płaszczyku
A tu jedyne ozdoby wielkanocna jakie udało mi się wydziergać w tym roku :)
Pozdrawiam i życzę miłego, a przede wszystkim cieplejszego weekendu