I tym wpisem wracam do aktywnego blogowania.
Nie planowałam dłuższej przerwy, po prostu tak wyszło. Przez ponad miesiąc nie miałam sprawnego kompa i wtedy mi go brakowało, od kilkunastu dni jest już sprawny, tylko mnie jakoś do niego jakby mniej przyciąga. Jakieś takie ogólne zniechęcenie mnie dopadło. Dobrze, że przynajmniej dziergać mi się jeszcze czasem chce, co w dużej mierze zawdzięczam comiesięcznym spotkaniom dziewiarek w Rzeszowie. Wspaniała atmosfera, można "naładować baterie" na cały miesiąc aż do następnego spotkania.
Na początek może odrobinę statystyki.
O ile zabawę ,,12 czapek w rok,, zdążyłam podsumować, to o 52 projektach za tamten rok nie wspominałam. Nie ma się co rozpisywać; naliczyłam u siebie 56 projektów:
-16 swetrów, -3 bluzeczki, -3 kamizelki, -2 sukienki, -1 spódnicę, -2 torby, -13 czapek, -2 kapelusze,
- 4 kominy, -1 chusta, -1 narzutka, -1 rękawki, - 2 koszyczki na drobiazgi -5 różnych projektów ozdób świątecznych. Czyli,- dałam radę :)
A teraz może o tym co ostatnio wydziergałam
Dwa męskie sweterki z Dropsowej alpaki, którą sprezentował mi Święty Mikołaj w 2014 roku.
Wydzierganie zajęło trochę czasu; bo i wełenka dość cienka i druty trójeczki. Zamówione sweterki miały spełniać kryteria: lekkie, cienkie, ciepłe i do tego mają mieścić się pod płaszczyki i luźniejsze marynarki.
Pierwszy w jasnoszarym kolorze wyszedł tak.
Drugi w eleganckim granatowym kolorze wygląda tak.
I jeszcze mój komplecik:
-dwustronna, podwójna czapa, a konkretnie to dwie czapki połączone ze sobą
-dwustronny długi chustoszal z ozdobnymi frędzlami.
Po jednej stronie chusty i na jednej z czapek wydziergałam szydełkiem, luźnym ściegiem (tak ażeby nie stracić na sprężystości dzianiny) kolorowe koronki, w przypadku chusty przechodzące we frędzle.
Mam nadzieję, że w ciągu najbliższych dni odwiedzę wasze blogi i nadrobię zaległości
Pozdrawiam serdecznie Wszystkich zaglądających do mnie.
niedziela, 7 lutego 2016
piątek, 25 grudnia 2015
Świętecznie
Problem z popsutym kompem na razie nie rozwiązany, a na pożyczonym to trzeba krótko i do rzeczy, nie przesiadywać długo co by nie nadużywać czyjejś cierpliwości :):).
Na początku chciałabym podziękować za miłe komentarze (które przeczytałam) dotyczącego mojego poprzedniego czapkowego wpisu. Mam nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normalności i będę mogła nadal swobodnie blogować.
Wszystkim zaglądającym do mnie życzę zdrowych, pogodnych Świąt Bożego Narodzenia.
Niech błogosławieństwo Bożego Dzieciątka towarzyszy Wam przez całe życie.
A poniżej fotki z tegorocznych ozdób świątecznych własnego udziergu. Większość z nich powędrowała w świat w postaci upominków lub w formie dodatków do większych prezentów.
Jeszcze raz Wszystkich gorąco pozdrawiam
Dorota
Na początku chciałabym podziękować za miłe komentarze (które przeczytałam) dotyczącego mojego poprzedniego czapkowego wpisu. Mam nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normalności i będę mogła nadal swobodnie blogować.
Wszystkim zaglądającym do mnie życzę zdrowych, pogodnych Świąt Bożego Narodzenia.
Niech błogosławieństwo Bożego Dzieciątka towarzyszy Wam przez całe życie.
A poniżej fotki z tegorocznych ozdób świątecznych własnego udziergu. Większość z nich powędrowała w świat w postaci upominków lub w formie dodatków do większych prezentów.
Jeszcze raz Wszystkich gorąco pozdrawiam
Dorota
poniedziałek, 30 listopada 2015
"12 czapek w jeden rok" podsumowanie
Ostatnio się z komputerem bardzo nie lubimy. Nawet po sformatowaniu i usunięciu wirusów, ciągle coś go jeszcze boli. Na razie stanęło na tym, że czekam na końcową diagnozę co do mojego kompa-staruszka. Poszłam na pożyczki do córy i dzięki temu udało się dokonać podsumowania w "zabawie czapkowej". Poniżej można się doliczyć piętnastu czapek lub kapelusików.
A tak wyglądają moje propozycje nakryć głowy wydzierganych w ciągu ostatniego roku.
1. Styczniowa czapeczka-
Krasnalka Ani w komplecie z otulaczem.
2. Lutowe
Dwie czapeczki Pawła: ta pierwsza bardzo ciepła czysto wełniana, druga żakardowa będąca dopełnieniem do równie żakardowego sweterka.
3. Marcowe czapeczki
Moja krasnalka i ślimakowy kapelusik Marysi
4. Kwietniowa
Moja ulubiona czapa krasnalka
5. Majowa
Czapeczka wydziergana dla koleżanki
6. Czerwcowa
To wełniana czapeczka w romby i bąbelki
7.Lipcowa
Kapelusik z nici bawełnianych w marynarskim stylu
8. Sierpniowa
Jeszcze jeden wakacyjny kapelusik, tym razem w turkusowych barwach
9. Wrześniowa
Ostatnio wydziergana krasnalka w zestawieniu z niedokończoną chustą
10.Dwie październikowe
czapeczki: kremowa to moja super ciepła wełnianka, beżową wykonałam dla znajomej
11.Listopadowa.
A to już ostatnio dziergany komplecik. Prawdziwe bąbelkowe szaleństwo.
Komin jest dwustronny,- ma bąbelki i po prawej i po lewej stronie
12. Grudniowa.
Kolejna czapeczka którą wykonałam na zamówienie;- tym razem dla sąsiadki.
Pozdrawiam Wszystkich i życzę miłego tygodnia
A tak wyglądają moje propozycje nakryć głowy wydzierganych w ciągu ostatniego roku.
1. Styczniowa czapeczka-
Krasnalka Ani w komplecie z otulaczem.
2. Lutowe
Dwie czapeczki Pawła: ta pierwsza bardzo ciepła czysto wełniana, druga żakardowa będąca dopełnieniem do równie żakardowego sweterka.
3. Marcowe czapeczki
Moja krasnalka i ślimakowy kapelusik Marysi
4. Kwietniowa
Moja ulubiona czapa krasnalka
5. Majowa
Czapeczka wydziergana dla koleżanki
6. Czerwcowa
To wełniana czapeczka w romby i bąbelki
7.Lipcowa
Kapelusik z nici bawełnianych w marynarskim stylu
8. Sierpniowa
Jeszcze jeden wakacyjny kapelusik, tym razem w turkusowych barwach
9. Wrześniowa
Ostatnio wydziergana krasnalka w zestawieniu z niedokończoną chustą
10.Dwie październikowe
czapeczki: kremowa to moja super ciepła wełnianka, beżową wykonałam dla znajomej
11.Listopadowa.
A to już ostatnio dziergany komplecik. Prawdziwe bąbelkowe szaleństwo.
Komin jest dwustronny,- ma bąbelki i po prawej i po lewej stronie
12. Grudniowa.
Kolejna czapeczka którą wykonałam na zamówienie;- tym razem dla sąsiadki.
Pozdrawiam Wszystkich i życzę miłego tygodnia
środa, 21 października 2015
Wycieczka i 2 białe sweterki
Jak nie brak czasu, to brak sprawnego komputera i ja jakoś nie mogłam się pozbierać z tym postem :)
Ostatni weekend września spędziłam w górach. Nadarzyła się okazja taniej (mocno dofinansowanej przez zakład pracy) trzydniowej wycieczki do Zakopanego, więc uznałam, że grzechem byłoby nie skorzystać.
Całe szczęście, że program wycieczki nie obejmował typowego łażenia po górach, bo pogoda była delikatnie mówiąc nie ciekawa. Wyjechaliśmy w piątek rano i tego samego dnia zwiedziliśmy skansen etnograficzny w Nowym Sączu.
Drugi dzień pomimo ciągle mokrej pogody obfitował w atrakcje. Pojechaliśmy na Słowację, a konkretnie do Jaskini Demianowskiej. Nie mam pojęcia ile kosztowałby bilet od osoby, bo weszliśmy na grupowy, a za pozwolenie na pstrykanie zdjęć trzeba było wnieść dodatkową opłatę. Dlatego wybraliśmy z grupy osobę z najlepszym sprzętem fotograficznym, który się świetnie spisał. To chyba najpiękniejszy zespół jaskiń jaki kiedykolwiek widziałam, a w kilku innych już zdążyłam być. Niesamowite miejsce, jak się okazało było inspiracją dla wielu artystów (kompozytorów, plastyków, poetów) . Nic dziwnego przy takiej ilości stalagmitów, stalaktytów, kolumn, oraz innych różnobarwnych od minerałów nacieków skalnych, podziemnych źródeł, to i mnie nastrój się udzielił, aż się nie chciało wychodzić na powierzchnię.
Moim zdaniem nawet najlepsze zdjęcia nie są w stanie oddać prawdziwego klimatu tego miejsca.
Drugą atrakcją był Zamek Orawski ze swoją bogatą historią. Ponoć to jeden z najpiękniejszych zamków na Słowacji. Wznosi się na skale 112 m powyżej lustra rzeki Orawy. Powstał w XIII wieku. Wtedy te tereny należały do Królestwa Węgierskiego. Zamku nie zamieszkiwały wyłącznie rody węgierskie; między innymi również polskie np: Piotr Komorowski, Władysław Jagiellończyk. Z resztą sporo na ten temat można znaleźć w internecie.
Zamek w Orawie jest miejscem w którym bardzo chętnie nowożeńcy robią sobie pamiątkowe zdjęcia.
Na każdym krześle jest wyrzeźbiony herb innego rodu
Najwyższy punkt zamku - cytadela.
I jeszcze niedzielny spacer po Dolinie Chochołowskiej. Pogoda była taka sobie,.- ważne, że nie padało i można było pooddychać rześkim powietrzem.
Potem obiad i powrót do domu.
Ostatnio wydziergałam dwa sweterki do sukienki ślubnej. Miały być na okrągłych karczkach i są. Jeden śnieżnobiały z akrylu "Dora" Madame Tricote, drugi z 40% mohair, 60 % akryl;- Angora Ram
Należałoby jeszcze nadmienić, że przyszła panna młoda jest nieco szczuplejsza od modelki poniżej :D
Sweterki wysłane;.... dotarły;......ponoć bardzo się podobają, chociaż dziergając je miałam mieszane uczucia.
Coś się opuściłam w zabawie " 12 czapek w jeden rok", -muszę w najbliższym czasie nadrobić te zaległości :)
Serdecznie wszystkich pozdrawiam
Ostatni weekend września spędziłam w górach. Nadarzyła się okazja taniej (mocno dofinansowanej przez zakład pracy) trzydniowej wycieczki do Zakopanego, więc uznałam, że grzechem byłoby nie skorzystać.
Całe szczęście, że program wycieczki nie obejmował typowego łażenia po górach, bo pogoda była delikatnie mówiąc nie ciekawa. Wyjechaliśmy w piątek rano i tego samego dnia zwiedziliśmy skansen etnograficzny w Nowym Sączu.
Drugi dzień pomimo ciągle mokrej pogody obfitował w atrakcje. Pojechaliśmy na Słowację, a konkretnie do Jaskini Demianowskiej. Nie mam pojęcia ile kosztowałby bilet od osoby, bo weszliśmy na grupowy, a za pozwolenie na pstrykanie zdjęć trzeba było wnieść dodatkową opłatę. Dlatego wybraliśmy z grupy osobę z najlepszym sprzętem fotograficznym, który się świetnie spisał. To chyba najpiękniejszy zespół jaskiń jaki kiedykolwiek widziałam, a w kilku innych już zdążyłam być. Niesamowite miejsce, jak się okazało było inspiracją dla wielu artystów (kompozytorów, plastyków, poetów) . Nic dziwnego przy takiej ilości stalagmitów, stalaktytów, kolumn, oraz innych różnobarwnych od minerałów nacieków skalnych, podziemnych źródeł, to i mnie nastrój się udzielił, aż się nie chciało wychodzić na powierzchnię.
Moim zdaniem nawet najlepsze zdjęcia nie są w stanie oddać prawdziwego klimatu tego miejsca.
Drugą atrakcją był Zamek Orawski ze swoją bogatą historią. Ponoć to jeden z najpiękniejszych zamków na Słowacji. Wznosi się na skale 112 m powyżej lustra rzeki Orawy. Powstał w XIII wieku. Wtedy te tereny należały do Królestwa Węgierskiego. Zamku nie zamieszkiwały wyłącznie rody węgierskie; między innymi również polskie np: Piotr Komorowski, Władysław Jagiellończyk. Z resztą sporo na ten temat można znaleźć w internecie.
Zamek w Orawie jest miejscem w którym bardzo chętnie nowożeńcy robią sobie pamiątkowe zdjęcia.
Na każdym krześle jest wyrzeźbiony herb innego rodu
Najwyższy punkt zamku - cytadela.
I jeszcze niedzielny spacer po Dolinie Chochołowskiej. Pogoda była taka sobie,.- ważne, że nie padało i można było pooddychać rześkim powietrzem.
Potem obiad i powrót do domu.
Ostatnio wydziergałam dwa sweterki do sukienki ślubnej. Miały być na okrągłych karczkach i są. Jeden śnieżnobiały z akrylu "Dora" Madame Tricote, drugi z 40% mohair, 60 % akryl;- Angora Ram
Należałoby jeszcze nadmienić, że przyszła panna młoda jest nieco szczuplejsza od modelki poniżej :D
Sweterki wysłane;.... dotarły;......ponoć bardzo się podobają, chociaż dziergając je miałam mieszane uczucia.
Coś się opuściłam w zabawie " 12 czapek w jeden rok", -muszę w najbliższym czasie nadrobić te zaległości :)
Serdecznie wszystkich pozdrawiam
Subskrybuj:
Posty (Atom)