Najpierw chciałabym serdecznie podziękować za wszystkie życzenia noworoczne, które ostatnio od Was otrzymałam. Ja również życzę Wszystkim (a nie do każdego zdążyłam zajrzeć) zdrowia i samych wspaniałych chwil w tym 2015 roku.
Coś nie mam dziś natchnienia do pisania. Więc będzie krótko.
Najpierw zaległe zdjęcia dotyczące prezentu urodzinowego (urodziny w listopadzie były) najmłodszego mojego dziecięcia.
Córcia zamówiła sobie czapę krasnalkę w komplecie z otulaczem , koniecznie miało być prosto i w beżu.
Zamówiła również jakieś pojemniki na kosmetyki i inne drobiazgi, ażeby już nie walały się luzem po kątach.
Najpierw komplecik. Czapka z kompleciku stanowi styczniową propozycję "12 czapek w jeden rok".
A tu owe pojemniki/koszyczki wydziergane szydłem nr. 12 ze zpagetti
Najpierw bez podszewki:
A tu z podszewkami, które należało uszyć ze względu na przechowywanie w nich kosmetyków (chodzi o wygodę związaną z częstym praniem).
Z kolei popielatą kamizelkę pokazaną poniżej wydziergałam dla swojej mamy.
Zgodnie z zamówieniem pionowe wzory listków są z dodatkiem srebrnej nitki.
Kiepskie zdjęcia; bo trzeba było szybko uwiecznić, bo dzień był ponury, a kamizelka pośpiesznie musiała powędrować do mamy.
Na koniec golf dla mnie, który wydziergałam z resztek włóczki pozostałych po innym kompleciku:
(rozpinany sweterek z kapturem i długa wąska spódnica).
Jak widać poniżej spódnica z tamtego kompletu idealnie pasuje również i do tego sweterka z golfem.
Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli.
sobota, 24 stycznia 2015
niedziela, 18 stycznia 2015
Spotkanie
W związku z prośbą Asi z bloga "Mijające chwile 2" wstawiam informację dotyczącą zbliżającego się spotkania dziewiarek.
Spotkanie odbędzie się w ostatnią sobotę miesiąca, w kawiarni teatralnej "Muza" w Rzeszowie. Bardzo proszę o skopiowanie tego ogłoszenia i wklejenia na swoim blogu - może tym sposobem dowiedzą się o naszym spotkaniu kolejne koleżanki :)
Wszelkie informacje będę wysyłała mailem, dlatego proszę o podanie mi adresu mailowego i potwierdzenie chęci uczestniczenia na blogu, w komentarzach pod tym wpisem, lub na maila:
jsmola@wp.pl
środa, 31 grudnia 2014
Ostatni raz w tym roku
Święta, święta i po świętach. jak dla mnie to trochę za szybko minęły. Zakładam, że Wszyscy spędzili je wesoło i w ciepłej rodzinnej atmosferze. Żałuję że znowu brak czasu wymiksował mnie z blogowej sfery. Za dużo spraw, za dużo problemów zwłaszcza w ostatnim kwartale mijającego roku. Pozostaje mieć nadzieję, że przyszły rok okaże się dużo spokojniejszy.
Wszystkim zaglądającym do mnie życzę w nadchodzącym 2015 roku dużo zdrowia, spełnienia marzeń i mnóstwa czasu na realizacje swoich pasji, a koleżankom dziewiarkom kilometrów włóczki.
A jak już o włóczkach mowa, W tym roku Św. Mikołaj był dla mnie wyjątkowo hojny.
Chyba uznał (i słusznie), że w tej dziedzinie ostatnimi czasy bardzo się opuściłam.
Pod choinką znalazłam nieprawdopodobny prezent zaadresowany wyraźnie do mnie, a w nim prawdziwe skarby (oczywiście z punktu widzenia dziewiarki).
Pomimo sporych zapasów włóczki nagromadzonych przez lata chętnie przygarnę;- zwłaszcza, że bardzo mi się podobają owe skarby.
Tyle tego jest, że ciężko ogarnąć na jednym zdjęciu.
To może zacznę od włóczek Dropsa, których zupełnie nie znam (nigdy z nich nie dziergałam)
-100% Alpaka 8 moteczków jasnoszarej, 8 szarogranatowej, 3 ciemnoszare i 3 w kolorze dżinsu.
Moteczki są 5 dag (167 m). Wełenki jest 1 kg 10 dag- szkoda, że nie wiem jaka jest wydajna.
- Lace 70% Alpaka, 30% Jedwab. 3 precelki w kolorach: dżinsowym, turkusowym, beżowym.
Moteczki (precelki) są 10 dag i mają po 800 m. Mam nadzieję, że jeden moteczek na chustę lub zwiewny szal wystarczy.
Pozostała włóczka to niemechacący się i wyjątkowo milusi 100% akryl HiMALAYA.
Z takiej włóczki dziergałam ostatnio jesienny sweterek z którego jestem bardzo zadowolona.
Wszystkie moteczki są po 10 dag. I tak moje zapasy wzbogaciły się o kolejne włóczki:
po 5 moteczków jasnobeżowej, amarantowej, niebieskiej
12 motków melanżu w delikatnych pastelowych kolorach (krem, beż, popiel, błękit, oliwka),
6 motków melanżu z kolorem szarym, czarnym i czerwonym,
3 moteczki melanżu w wiosennych odcieniach zieleni.
Wszystkiego jak w mordę strzelił 5 kg.
Wczoraj wkleiłam sobie banerek "12 czapek w jeden rok".
Stwierdziłam, że ta zabawa bardziej mnie zdyscyplinuje do systematycznego dziergania i zwiększy częstotliwość wystawianych postów. A czy się uda, czas pokaże.
Dziś przedstawiam pierwszą czapeczkę "grudniową".
Czapeczka została wykonana na zamówienie dla sąsiadki.
Jeszcze raz Wszystkich gorąco pozdrawiam w tą SYLWESTROWĄ NOC
Wszystkim zaglądającym do mnie życzę w nadchodzącym 2015 roku dużo zdrowia, spełnienia marzeń i mnóstwa czasu na realizacje swoich pasji, a koleżankom dziewiarkom kilometrów włóczki.
A jak już o włóczkach mowa, W tym roku Św. Mikołaj był dla mnie wyjątkowo hojny.
Chyba uznał (i słusznie), że w tej dziedzinie ostatnimi czasy bardzo się opuściłam.
Pod choinką znalazłam nieprawdopodobny prezent zaadresowany wyraźnie do mnie, a w nim prawdziwe skarby (oczywiście z punktu widzenia dziewiarki).
Pomimo sporych zapasów włóczki nagromadzonych przez lata chętnie przygarnę;- zwłaszcza, że bardzo mi się podobają owe skarby.
Tyle tego jest, że ciężko ogarnąć na jednym zdjęciu.
To może zacznę od włóczek Dropsa, których zupełnie nie znam (nigdy z nich nie dziergałam)
-100% Alpaka 8 moteczków jasnoszarej, 8 szarogranatowej, 3 ciemnoszare i 3 w kolorze dżinsu.
Moteczki są 5 dag (167 m). Wełenki jest 1 kg 10 dag- szkoda, że nie wiem jaka jest wydajna.
- Lace 70% Alpaka, 30% Jedwab. 3 precelki w kolorach: dżinsowym, turkusowym, beżowym.
Moteczki (precelki) są 10 dag i mają po 800 m. Mam nadzieję, że jeden moteczek na chustę lub zwiewny szal wystarczy.
Pozostała włóczka to niemechacący się i wyjątkowo milusi 100% akryl HiMALAYA.
Z takiej włóczki dziergałam ostatnio jesienny sweterek z którego jestem bardzo zadowolona.
Wszystkie moteczki są po 10 dag. I tak moje zapasy wzbogaciły się o kolejne włóczki:
po 5 moteczków jasnobeżowej, amarantowej, niebieskiej
12 motków melanżu w delikatnych pastelowych kolorach (krem, beż, popiel, błękit, oliwka),
6 motków melanżu z kolorem szarym, czarnym i czerwonym,
3 moteczki melanżu w wiosennych odcieniach zieleni.
Wszystkiego jak w mordę strzelił 5 kg.
Wczoraj wkleiłam sobie banerek "12 czapek w jeden rok".
Stwierdziłam, że ta zabawa bardziej mnie zdyscyplinuje do systematycznego dziergania i zwiększy częstotliwość wystawianych postów. A czy się uda, czas pokaże.
Dziś przedstawiam pierwszą czapeczkę "grudniową".
Czapeczka została wykonana na zamówienie dla sąsiadki.
Jeszcze raz Wszystkich gorąco pozdrawiam w tą SYLWESTROWĄ NOC
piątek, 28 listopada 2014
Ciepłe barwy jesieni
Wreszcie dopadłam komputera na trochę dłużej niż 20 min. Prywatnie sporo się dzieje, stąd moje zaniedbania blogowe: śladowe ilości komentarzy u innych, zaniedbania związane z niedawną zabawą dotyczącą kreatywnych (próbowałam się zmobilizować, ale kompletnie nie mam do tego serca/nastroju), zaniedbania w odpisywaniu i w końcu ostatniego posta wstawiłam ponad dwa miesiące temu.
Nie ukrywam, że nawet przeszło mi przez myśl, czy nie zawiesić na dłużej działalności blogowej zwłaszcza, że na dzierganie też czasu mam jakoś mniej. Toteż od czasu ostatniego wpisu nie wiele podziałałam w tej materii. Tylko jeden sweterek i kilka drobniejszych udziergów (o tych drobniejszych w następnym poście napiszę).
A dziś sweterek który ostatnio popełniłam, oraz komplecik (spódnica, sweterek, szalik, kapelutek) wydziergany jakieś 3-4 lata temu.
Najpierw ostatni sweterek
Wykonany został z wyjątkowo milutkiego akrylu HiMALAYA (POLECAM - zwłaszcza tym wydelikaconym ciałom; nic a nic nie podgryza) techniką całkowicie bezszwową od dołu do góry z wyraźnie dłuższym tyłem i wydłużonymi rękawami na zewnętrzną część dłoni. Wykorzystałam do tego dwa różne melanże (pozostało mi 3 motki jednego z nich, drugi został wyrobiony w całości). Aplikacje listków wydziergałam z różnych bawełnianych kordonków. Listki dziergałam całkowicie z głowy, spontanicznie, bez żadnego gotowego wzoru.
Małą pomoc stanowiły tylko prawdziwe listki zasuszone w książkach dawno temu przez moje dzieci.
Wydziergałam je wzorem siateczkowym na szydełku; chciałam aby się delikatnie odznaczały na melanżowym tle. Do kompletu miała powstać torebka z bardziej odznaczającymi się listkami (wydziergam w innym terminie czyt. następna jesień).
Sweterek stanowi kolejny element jesienny do wcześniej wykonanego długiego płaszcza i rudawej spódnicy, którymi już się kiedyś zdążyłam pochwalić.
A tak się prezentuje komplet czteroczęściowy o którym wcześniej wspominałam.
Szalik miał być dłuższy, ale zabrakło włóczki i na razie funkcjonuje w takiej postaci. Ponieważ tej melanżowej włóczki jakoś nie mogę spotkać to podejrzewam, że z czasem go przerobię z dodatkiem innej. Z pozostałych części kompletu jestem zadowolona jest bardzo wygodny i dobrze się nosi mimo, że to tylko zwykły akryl (części czarne kompletu są z dodatkiem nici bawełnianej).
Na wakacjach córka dostała od koleżanki takiego małego zabawnego rudzielca, który jak znalazł pasuje do mojego jesiennego wpisu. Kotek już nieco wyrósł, ale figle nadal się go trzymają. Wabi się Rudolf, wołamy na niego Rudi. Na razie na Rudolfa jest za mało poważny.
A tu głupawka fotografa.
Gorąco pozdrawiam i życzę udanego odpoczynku w andrzejkowy wieczór
Nie ukrywam, że nawet przeszło mi przez myśl, czy nie zawiesić na dłużej działalności blogowej zwłaszcza, że na dzierganie też czasu mam jakoś mniej. Toteż od czasu ostatniego wpisu nie wiele podziałałam w tej materii. Tylko jeden sweterek i kilka drobniejszych udziergów (o tych drobniejszych w następnym poście napiszę).
A dziś sweterek który ostatnio popełniłam, oraz komplecik (spódnica, sweterek, szalik, kapelutek) wydziergany jakieś 3-4 lata temu.
Najpierw ostatni sweterek
Wykonany został z wyjątkowo milutkiego akrylu HiMALAYA (POLECAM - zwłaszcza tym wydelikaconym ciałom; nic a nic nie podgryza) techniką całkowicie bezszwową od dołu do góry z wyraźnie dłuższym tyłem i wydłużonymi rękawami na zewnętrzną część dłoni. Wykorzystałam do tego dwa różne melanże (pozostało mi 3 motki jednego z nich, drugi został wyrobiony w całości). Aplikacje listków wydziergałam z różnych bawełnianych kordonków. Listki dziergałam całkowicie z głowy, spontanicznie, bez żadnego gotowego wzoru.
Małą pomoc stanowiły tylko prawdziwe listki zasuszone w książkach dawno temu przez moje dzieci.
Wydziergałam je wzorem siateczkowym na szydełku; chciałam aby się delikatnie odznaczały na melanżowym tle. Do kompletu miała powstać torebka z bardziej odznaczającymi się listkami (wydziergam w innym terminie czyt. następna jesień).
Sweterek stanowi kolejny element jesienny do wcześniej wykonanego długiego płaszcza i rudawej spódnicy, którymi już się kiedyś zdążyłam pochwalić.
A tak się prezentuje komplet czteroczęściowy o którym wcześniej wspominałam.
Szalik miał być dłuższy, ale zabrakło włóczki i na razie funkcjonuje w takiej postaci. Ponieważ tej melanżowej włóczki jakoś nie mogę spotkać to podejrzewam, że z czasem go przerobię z dodatkiem innej. Z pozostałych części kompletu jestem zadowolona jest bardzo wygodny i dobrze się nosi mimo, że to tylko zwykły akryl (części czarne kompletu są z dodatkiem nici bawełnianej).
Na wakacjach córka dostała od koleżanki takiego małego zabawnego rudzielca, który jak znalazł pasuje do mojego jesiennego wpisu. Kotek już nieco wyrósł, ale figle nadal się go trzymają. Wabi się Rudolf, wołamy na niego Rudi. Na razie na Rudolfa jest za mało poważny.
A tu głupawka fotografa.
Gorąco pozdrawiam i życzę udanego odpoczynku w andrzejkowy wieczór
czwartek, 25 września 2014
I koniec lata
Od dwóch tygodni zabieram się do napisania tego posta. Ale problemy zdrowotne najmłodszego mojego dziecięcia jakoś mnie nie nastrajały specjalnie do pisania.
Nie wiem jak wam, ale mnie to lato wyjątkowo szybko przeleciało.
Jesień też bardzo lubię;- oczywiście ze słoneczkiem, czyli w wersji "złotej polskiej jesieni".
Kolorowe drzewa, szeleszczące liście pod nogami, słoneczniki, zbieranie orzechów, jabłek i pozyskiwanie warzyw z działki (czyt. wykopywanie marchewki, pietruszki, buraków, selerów i porów).......... itd
Ale do rzeczy.
Zacznę od wydzierganej jeszcze przed wakacjami czarnej szydełkowej kamizelki. Wykonana jest z podwójnej nici (100 % bawełna + połyskująca nić z Ariadny). W czasie wakacji powstała również beżowa torebka, która jak na razie nie doczekała się podszewki nadającej jej właściwy kształt. Mam nadzieję, że do wiosny zdążę ją podszyć.
Kilka lat temu wydziergałam sobie taki oto biały sweterek. Cenię go za to, że jest w moim ulubionym białym kolorze, pasuje prawie do wszystkiego, a przede wszystkim nie powyciągał się, ani nie skurczył, ani nie zmechacił pomimo wielokrotnego prania. Wykonany jest z cienkiej anilany w połączeniu z jeszcze cieńszą "Kalinką".
I jeszcze ażurowy "wiekowy" (czyt. pełnoletni) sweterek wykonany ze 100% bawełny (zerówki) w kolorze starego złota. Najczęściej zestawiam go z dżinsem, bielą lub komponuje z innymi barwami jesieni.
A tak wygląda mój mały skalniak (troszkę zaniedbany) z ostatnimi kwiatami w sezonie, uchwycone przez moją córcię.
Nie wiem jak wam, ale mnie to lato wyjątkowo szybko przeleciało.
Jesień też bardzo lubię;- oczywiście ze słoneczkiem, czyli w wersji "złotej polskiej jesieni".
Kolorowe drzewa, szeleszczące liście pod nogami, słoneczniki, zbieranie orzechów, jabłek i pozyskiwanie warzyw z działki (czyt. wykopywanie marchewki, pietruszki, buraków, selerów i porów).......... itd
Ale do rzeczy.
Zacznę od wydzierganej jeszcze przed wakacjami czarnej szydełkowej kamizelki. Wykonana jest z podwójnej nici (100 % bawełna + połyskująca nić z Ariadny). W czasie wakacji powstała również beżowa torebka, która jak na razie nie doczekała się podszewki nadającej jej właściwy kształt. Mam nadzieję, że do wiosny zdążę ją podszyć.
Kilka lat temu wydziergałam sobie taki oto biały sweterek. Cenię go za to, że jest w moim ulubionym białym kolorze, pasuje prawie do wszystkiego, a przede wszystkim nie powyciągał się, ani nie skurczył, ani nie zmechacił pomimo wielokrotnego prania. Wykonany jest z cienkiej anilany w połączeniu z jeszcze cieńszą "Kalinką".
I jeszcze ażurowy "wiekowy" (czyt. pełnoletni) sweterek wykonany ze 100% bawełny (zerówki) w kolorze starego złota. Najczęściej zestawiam go z dżinsem, bielą lub komponuje z innymi barwami jesieni.
A tak wygląda mój mały skalniak (troszkę zaniedbany) z ostatnimi kwiatami w sezonie, uchwycone przez moją córcię.
Subskrybuj:
Posty (Atom)