Witam wszystkich serdecznie
Ostatnio trochę zagoniona jestem. Kiszenie ogórków, produkowanie wszelkich powideł, dżemów, soków (oczywiście z własnych warzyw i owoców) itd... zupełnie wybiło mnie z systematycznego dziergania . No i z tytułu wcześniejszych upałów troszkę też poleniuchowałam. Ale w tak zwanym międzyczasie powstały dwie bluzeczki, obrabiany szydełkiem żółty komplecik (spódnica z falban+ krótka bluzeczka na szelkach), oraz biała w kolorowe kwiaty torba (worek).
Żółta bluzeczka (kamizelka) powstała z chęci wypróbowania nowego (jak dla mnie) wzoru z gazety "Mała Diana" nr 8 2013. Wzór bluzeczki o wdzięcznej nazwie "taniec wachlarzy" wymaga nieco koncentracji zwłaszcza przy łączeniu pasów wachlarzy. Bluzeczkę wykonałam z podwójnej nici (bawełna+połyskująca "ariadna")
Moje wachlarze zatańczyły tak.
A to zdjęcie oryginału z gazetki Mała Diana
Uszyłam i obdziergałam sobie szydełkiem taki oto letni komplecik. Wstawki pomiędzy falbanami i pozostałe wykończenia wykonałam częściowo z włóczki tasiemkowej, częściowo z nici i bukli bawełnianej.
Ostatni wyrób jaki zszedł z moich drutów to biała, luźna bluzeczka wydziergana potrójną nicią (dwie nici bawełniane i jedna połyskująca "ariadny".) Dziergana jak widać i wzdłuż i w poprzek. Dolną część wykonałam na okrągło i bezszwowo z nieco dłuższym tyłem Do bluzeczki wykonałam kilka szydełkowych kolorowych kwiatów z lureksowej połyskliwej włóczki. Na razie są lekko przymocowane nitką, ale docelowo mają być przypinane i odpinane w sposób niepozostawiający śladu na bluzce. Podobne kwiaty, tylko trochę mniejsze zdobią torbę (worek), wykonany z białej bawełny prostym szydełkowym wzorem.
Wszystkim życzę udanego wypoczynku i słonecznej niedzieli, a ja lecę przecierać pomidory oczywiście na przecier pomidorowy.
Pozdrawiam
sobota, 16 sierpnia 2014
czwartek, 10 lipca 2014
Wreszcie prawdziwe lato
Oto bluzeczka wydziergana z kolorowych szydełkowych kwadratów.
Miała być skończona na te wakacje, no i jest. Wykonałam ją z podwójnej nitki: jedna to 100% bawełniany kordonek MAXI, a druga to Ariadna- duże szpule poliestrowych nici z połyskiem "koral".
Jak widać można ją nosić nie tylko latem.
Druga bluzeczka to niemal "wykopalisko archeologiczne" pochodzące z mojego przepastnego strychu.
To jedna z pierwszych i chyba najstarsza dzianina wykonana przeze mnie jaka ocalała.
Wydziergałam ją w 1984 roku przed wakacjami z włóczki zwanej "zerówką" (to była taka sznurkowata 100 % bawełna). I tegoż samego roku pojechała razem ze mną na obóz nad morze; niektóre koleżanki mi jej troszkę zazdrościły;- takie były czasy. Może nie jest zbyt ładna ( pochodzi z czasów nauki dziergania) ale za to wiążą się z nią bardzo miłe wspomnienia z młodości.
UWAGA! "Eksponat" w przeszłości był mocno eksploatowany. Innymi słowy - bluzeczka po przejściach.
W krótkim międzyczasie wydziergałam jeszcze szydłem nr.10 z bawełnianej beżowej Zpagetti pojemnik/koszyczek, który można wykorzystać do bardzo różnych rzeczy. Ja w nim trzymam zaczętą robótkę. Koszyczek ma wymiary: 28 cm średnica , 21 cm wysokość.
Z innych wydarzeń to:
1) Wycieczka, a raczej zaproszenie do Wrocławia. Duszpasterstwo "Maciejówka" do którego należą studenci z różnych uczelni Wrocławia (w tym mój syn) każdego roku w czerwcu zaprasza rodziców na spotkanie, które zaczyna się Mszą .Św. Potem spotkanie zapoznawcze oraz część artystyczna w wykonaniu studentów (dużo muzyki i śpiewu), obiad przygotowany również przez studentów dla rodziców i wiele innych atrakcji. To był wyjątkowo miło spędzony czas z bardzo sympatycznymi ludźmi.
I trochę pozwiedzaliśmy to piękne miasto.
-Muzeum Narodowe; obejrzeliśmy dwie wystawy: sztuka Śląska XIV .w i malarstwo Polskie do XIX w.
- Fragment " Maciejówki"
- Panorama Wrocławia z wieży kościoła Garnizonowego; na którą to wieżę wdrapaliśmy się krętymi schodami.
- Fontanna na rynku
-Słynny most zakochanych cały obwieszony kłódkami
2) W czerwcu zaliczyłam też wesele w rodzinie. Suto zastawiony stół, głośna orkiestra itd...
Po weselu nad ranem wracaliśmy z mężem pieszo jakieś 5 km. To był prawdziwie romantyczny spacer na boso (buty mnie otarły, bo nowe były) o 4-tej rano; niesamowity klimat, kiedy miasto jeszcze śpi i ta cisza słychać tylko świergot budzących się ptaków. Niesamowite.......
Całe szczęście, że nie mam jeszcze zdjęć, bo ten post końca by chyba nie miał.
3) Rowerowa rodzinna pielgrzymka do Sanktuarium Maryjnego w Tuchowie w ostatnią sobotę (czyt. 5 lipca 2014 r)
Najważniejsze, że pogoda się udała: nie padało i nie grzało za bardzo - idealnie.
Trochę się obawiałam tej 100 km wycieczki po pagórkach (znaczy, że nie podołam), ale wszystko dobrze się skończyło. Tylko po 8 godzinach w "siodle" niektóre części ciała są nieco obolałe ...haha....
--początek wycieczki
--rodzinka w komplecie
--w dole widać Sanktuarium w Tuchowie
--zdjęcie dla spostrzegawczych;- a w tle Tatry
--szczyt na wprost to Liwocz;- tam też kiedyś byłam na rowerowej wycieczce
--zerwany łańcuch; ale męska część ekipy i z tym sobie poradziła.
Miała być skończona na te wakacje, no i jest. Wykonałam ją z podwójnej nitki: jedna to 100% bawełniany kordonek MAXI, a druga to Ariadna- duże szpule poliestrowych nici z połyskiem "koral".
Jak widać można ją nosić nie tylko latem.
Druga bluzeczka to niemal "wykopalisko archeologiczne" pochodzące z mojego przepastnego strychu.
To jedna z pierwszych i chyba najstarsza dzianina wykonana przeze mnie jaka ocalała.
Wydziergałam ją w 1984 roku przed wakacjami z włóczki zwanej "zerówką" (to była taka sznurkowata 100 % bawełna). I tegoż samego roku pojechała razem ze mną na obóz nad morze; niektóre koleżanki mi jej troszkę zazdrościły;- takie były czasy. Może nie jest zbyt ładna ( pochodzi z czasów nauki dziergania) ale za to wiążą się z nią bardzo miłe wspomnienia z młodości.
UWAGA! "Eksponat" w przeszłości był mocno eksploatowany. Innymi słowy - bluzeczka po przejściach.
W krótkim międzyczasie wydziergałam jeszcze szydłem nr.10 z bawełnianej beżowej Zpagetti pojemnik/koszyczek, który można wykorzystać do bardzo różnych rzeczy. Ja w nim trzymam zaczętą robótkę. Koszyczek ma wymiary: 28 cm średnica , 21 cm wysokość.
Z innych wydarzeń to:
1) Wycieczka, a raczej zaproszenie do Wrocławia. Duszpasterstwo "Maciejówka" do którego należą studenci z różnych uczelni Wrocławia (w tym mój syn) każdego roku w czerwcu zaprasza rodziców na spotkanie, które zaczyna się Mszą .Św. Potem spotkanie zapoznawcze oraz część artystyczna w wykonaniu studentów (dużo muzyki i śpiewu), obiad przygotowany również przez studentów dla rodziców i wiele innych atrakcji. To był wyjątkowo miło spędzony czas z bardzo sympatycznymi ludźmi.
I trochę pozwiedzaliśmy to piękne miasto.
-Muzeum Narodowe; obejrzeliśmy dwie wystawy: sztuka Śląska XIV .w i malarstwo Polskie do XIX w.
- Fragment " Maciejówki"
- Panorama Wrocławia z wieży kościoła Garnizonowego; na którą to wieżę wdrapaliśmy się krętymi schodami.
- Fontanna na rynku
-Słynny most zakochanych cały obwieszony kłódkami
2) W czerwcu zaliczyłam też wesele w rodzinie. Suto zastawiony stół, głośna orkiestra itd...
Po weselu nad ranem wracaliśmy z mężem pieszo jakieś 5 km. To był prawdziwie romantyczny spacer na boso (buty mnie otarły, bo nowe były) o 4-tej rano; niesamowity klimat, kiedy miasto jeszcze śpi i ta cisza słychać tylko świergot budzących się ptaków. Niesamowite.......
Całe szczęście, że nie mam jeszcze zdjęć, bo ten post końca by chyba nie miał.
3) Rowerowa rodzinna pielgrzymka do Sanktuarium Maryjnego w Tuchowie w ostatnią sobotę (czyt. 5 lipca 2014 r)
Najważniejsze, że pogoda się udała: nie padało i nie grzało za bardzo - idealnie.
Trochę się obawiałam tej 100 km wycieczki po pagórkach (znaczy, że nie podołam), ale wszystko dobrze się skończyło. Tylko po 8 godzinach w "siodle" niektóre części ciała są nieco obolałe ...haha....
--początek wycieczki
--rodzinka w komplecie
--w dole widać Sanktuarium w Tuchowie
--zdjęcie dla spostrzegawczych;- a w tle Tatry
--szczyt na wprost to Liwocz;- tam też kiedyś byłam na rowerowej wycieczce
--zerwany łańcuch; ale męska część ekipy i z tym sobie poradziła.
piątek, 13 czerwca 2014
Dawno mnie nie było
W moim przypadku zaległości dotyczą zarówno dziergania, bolgwania jak również i innych dziedzin życia.
Zastanawiam się jak to się stało, że nawet do komputera nie miałam czasu i siły podejść.
Chyba za bardzo mnie działka pochłonęła (zabrała bardzo dużo czasu). Nasadziłam i nasiałam w maju tyle różnych warzyw i to w dużych ilościach, że nie wiem czy teraz podołam z ich uprawą. Postaram się w najbliższym czasie nadrobić zaległości w blogowaniu, bo bardzo ciekawa jestem co tam u Was słychać.
Dawno mnie nie było więc uzbierało się trochę rożnych tematow. To może najpierw trochę koncertowo, a potem trochę dzianinowo pokażę.
Maj to miesiąc wielu festynów, zabaw, koncertów itd...
W niedzielę 27.04.2014 na rynku we Wrocławiu odbył się koncert Piotra Rubika z okazji kanonizacji Jana Pawła II pt. "Santo subito". A takowe zdjęcie na skrzynkę przesłał mi syn (ze swoją "skromną" osobą kontrabasisty w tle), który miał zaszczyt grać w tej orkiestrze. Zresztą sporo materiałów ( zdjęć i nagrań również) na temat tego koncertu można znaleźć w internecie.
I coś z własnego podworka;- lokalnie rownież nie brakowało tego typu rozrywek.
W naszym mieście od 15-tu lat każdego 3-go maja w rocznicę utworzenia Konstytucji wystawiana jest opera w wykonaniu artystów -amatorów. Jest to duże przedsięwzięcie ze sporą ilością wykonawców: śpiewacy, chóry, zespoły taneczne, orkiestra symfoniczna,.... W tym roku wystawiono operę Stanisława Moniuszki "Straszny Dwór",- gościnnie pojawiła się również prawnuczka Stanisława Moniuszki, pani Elżbieta Janowska – Moniuszko.
Te opery cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem mieszkańców, każda z nich wystawiana jest kilka razy.
Poniżej kilka zdjęć z tej opery.
Syn w towarzystwie koleżanek wiolonczelistek i byłego nauczyciela ze szkoły muzycznej.
Ponad dwa tygodnie temu szkoła muzyczna organizowała jak co roku " majówkę" na świeżym powietrzu.
Dzieci z tejże szkoły zaprezentowały jak zwykle bogaty program muzyczny. Począwszy od solistów, mniejszych zespołów poprzez śpiewy chóralne skończywszy na orkiestrach dętych i smyczkowych.
Nie zabrakło oczywiście grila, lodów, waty cukrowej itp. co ściągnęło dodatkowych słuchaczy w postaci rodzin z dziećmi.
Córa grała w orkiestrze smyczkowej.
..... w pulpicie po lewej stronie
A tu zagrały coś z muzyki filmowej "Ojca chrzestnego"- super im to wyszło.
no i wreszcie koniec....
Żeby nie przedłużać i nie przynudzać to o wycieczce będzie w następnym poście.
A dzisiaj wrzucę dwie niedawno skończone rzeczy.
Lato, upały a ja tu z moherkami wyskakuje.
Ta tęczowa sukienka a la pawie oczka to zaległa sprawa miałam ją skończyć w kwietniu, ale w trakcie robótki zmieniła mi się nieco wizja i częściowo musiałam nadpruć i wydłużył się czas wykonania
Ażurkowy sweterek/bolerko z powodzeniem można nosić cały rok w różnych zestawieniach. Latem na cienkie bluzeczki i sukienki, zimą na golfiki.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam
Zastanawiam się jak to się stało, że nawet do komputera nie miałam czasu i siły podejść.
Chyba za bardzo mnie działka pochłonęła (zabrała bardzo dużo czasu). Nasadziłam i nasiałam w maju tyle różnych warzyw i to w dużych ilościach, że nie wiem czy teraz podołam z ich uprawą. Postaram się w najbliższym czasie nadrobić zaległości w blogowaniu, bo bardzo ciekawa jestem co tam u Was słychać.
Dawno mnie nie było więc uzbierało się trochę rożnych tematow. To może najpierw trochę koncertowo, a potem trochę dzianinowo pokażę.
Maj to miesiąc wielu festynów, zabaw, koncertów itd...
W niedzielę 27.04.2014 na rynku we Wrocławiu odbył się koncert Piotra Rubika z okazji kanonizacji Jana Pawła II pt. "Santo subito". A takowe zdjęcie na skrzynkę przesłał mi syn (ze swoją "skromną" osobą kontrabasisty w tle), który miał zaszczyt grać w tej orkiestrze. Zresztą sporo materiałów ( zdjęć i nagrań również) na temat tego koncertu można znaleźć w internecie.
I coś z własnego podworka;- lokalnie rownież nie brakowało tego typu rozrywek.
W naszym mieście od 15-tu lat każdego 3-go maja w rocznicę utworzenia Konstytucji wystawiana jest opera w wykonaniu artystów -amatorów. Jest to duże przedsięwzięcie ze sporą ilością wykonawców: śpiewacy, chóry, zespoły taneczne, orkiestra symfoniczna,.... W tym roku wystawiono operę Stanisława Moniuszki "Straszny Dwór",- gościnnie pojawiła się również prawnuczka Stanisława Moniuszki, pani Elżbieta Janowska – Moniuszko.
Te opery cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem mieszkańców, każda z nich wystawiana jest kilka razy.
Poniżej kilka zdjęć z tej opery.
Syn w towarzystwie koleżanek wiolonczelistek i byłego nauczyciela ze szkoły muzycznej.
Ponad dwa tygodnie temu szkoła muzyczna organizowała jak co roku " majówkę" na świeżym powietrzu.
Dzieci z tejże szkoły zaprezentowały jak zwykle bogaty program muzyczny. Począwszy od solistów, mniejszych zespołów poprzez śpiewy chóralne skończywszy na orkiestrach dętych i smyczkowych.
Nie zabrakło oczywiście grila, lodów, waty cukrowej itp. co ściągnęło dodatkowych słuchaczy w postaci rodzin z dziećmi.
Córa grała w orkiestrze smyczkowej.
..... w pulpicie po lewej stronie
A tu zagrały coś z muzyki filmowej "Ojca chrzestnego"- super im to wyszło.
no i wreszcie koniec....
Żeby nie przedłużać i nie przynudzać to o wycieczce będzie w następnym poście.
A dzisiaj wrzucę dwie niedawno skończone rzeczy.
Lato, upały a ja tu z moherkami wyskakuje.
Ta tęczowa sukienka a la pawie oczka to zaległa sprawa miałam ją skończyć w kwietniu, ale w trakcie robótki zmieniła mi się nieco wizja i częściowo musiałam nadpruć i wydłużył się czas wykonania
Ażurkowy sweterek/bolerko z powodzeniem można nosić cały rok w różnych zestawieniach. Latem na cienkie bluzeczki i sukienki, zimą na golfiki.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam
Subskrybuj:
Posty (Atom)