środa, 21 października 2015

Wycieczka i 2 białe sweterki

Jak nie brak czasu, to brak sprawnego komputera i ja jakoś nie mogłam się pozbierać z tym postem :)
Ostatni weekend września spędziłam w górach. Nadarzyła się okazja taniej (mocno dofinansowanej przez zakład pracy) trzydniowej wycieczki do Zakopanego, więc uznałam, że grzechem byłoby nie skorzystać.
Całe szczęście, że program wycieczki nie obejmował typowego łażenia po górach, bo pogoda była delikatnie mówiąc nie ciekawa. Wyjechaliśmy w piątek rano i tego samego dnia zwiedziliśmy skansen etnograficzny w Nowym Sączu.  







Drugi dzień pomimo ciągle mokrej pogody obfitował w atrakcje. Pojechaliśmy na Słowację, a konkretnie do Jaskini Demianowskiej. Nie mam pojęcia ile kosztowałby bilet od osoby, bo weszliśmy na grupowy, a za pozwolenie na pstrykanie zdjęć trzeba było wnieść dodatkową opłatę. Dlatego wybraliśmy z grupy osobę z najlepszym sprzętem fotograficznym, który się świetnie spisał. To chyba najpiękniejszy zespół jaskiń jaki kiedykolwiek widziałam, a w kilku innych już zdążyłam być. Niesamowite miejsce, jak się okazało było inspiracją dla wielu artystów (kompozytorów, plastyków, poetów) . Nic dziwnego przy takiej ilości stalagmitów, stalaktytów, kolumn, oraz innych różnobarwnych od minerałów nacieków skalnych, podziemnych źródeł, to i mnie nastrój się udzielił, aż się nie chciało wychodzić na powierzchnię.
Moim zdaniem nawet najlepsze zdjęcia nie są w stanie oddać prawdziwego klimatu tego miejsca.












Drugą atrakcją był Zamek Orawski ze swoją bogatą historią. Ponoć to jeden z najpiękniejszych zamków na Słowacji. Wznosi się na skale 112 m powyżej lustra rzeki Orawy. Powstał w XIII wieku. Wtedy te tereny należały do Królestwa Węgierskiego. Zamku nie zamieszkiwały wyłącznie rody węgierskie; między innymi również polskie np: Piotr Komorowski, Władysław Jagiellończyk. Z resztą sporo na ten temat można znaleźć w internecie.
Zamek w Orawie jest miejscem w którym bardzo chętnie nowożeńcy robią sobie pamiątkowe zdjęcia.






Na każdym krześle jest wyrzeźbiony herb innego rodu




Najwyższy punkt zamku - cytadela.


I jeszcze niedzielny spacer po Dolinie Chochołowskiej. Pogoda była taka sobie,.- ważne, że nie padało i można było pooddychać rześkim powietrzem.
Potem obiad i powrót do domu.





Ostatnio wydziergałam dwa sweterki do sukienki ślubnej. Miały być na okrągłych karczkach i są. Jeden śnieżnobiały z akrylu "Dora" Madame Tricote, drugi z 40% mohair, 60 % akryl;- Angora Ram
Należałoby jeszcze nadmienić, że przyszła panna młoda jest nieco szczuplejsza od modelki poniżej :D
Sweterki wysłane;.... dotarły;......ponoć bardzo się podobają, chociaż dziergając je miałam mieszane uczucia. 






Coś się opuściłam w zabawie " 12 czapek w jeden rok", -muszę w najbliższym czasie  nadrobić te zaległości :)
Serdecznie wszystkich pozdrawiam